Quilling i scrapbooking – refleksje trenerki

Przez 3 lata byłam aktywną wolontariuszką Programu Projektor – wolontariat studencki w woj. podlaskim. Po trzech latach studiowania przeniosłam się do Poznania na studia magisterskie na Uniwersytecie Adama Mickiewicza. Październik na nowych studiach był miesiącem, kiedy zaczęłam poznawać dziesiątki nowych ludzi. Na pierwszych zajęciach, wykładowcy prosili, aby powiedzieć kilka słów o sobie. Zazwyczaj mówiłam o tym, jak spełniam się w „PROJEKTORZE” i jakie zajęcia realizuję i wtedy pojawiały się pytania od nowych koleżanek: „Justyna a co to właściwie jest ten quilling i scrapbooking?” Pokazałam im kilka zdjęć i zaproponowałam mini warsztat. Stworzyłam wydarzenie na Facebooku. Znalazłam miejsce (niektóre fundacje za darmo udostępniają swoje biura, sale konferencyjne itd.) i wtedy zdałam sobie sprawę, w co się pakuję. Byłam przerażona, na warsztat pt. „QUILLING z programem PROJEKTOR-wolontariat studencki” zapisało się aż 20 osób. Wiele wieczorów poświęciłam na czytanie różnych artykułów, które myślałam, że podpowiedzą mi, w jaki sposób prowadzić zajęcia ze studentami. Niestety, ale za wiele z nich nie skorzystałam. Dlatego wpadłam na pomysł, który w sumie uratował mnie ze stresującej sytuacji i zrobiłam z moimi rówieśnikami to samo, co z dziećmi na projekcie. Ten pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę! Warsztat był dwuetapowy.
- Pierwszy etap – szkolenie, czyli stworzenie kontraktu, przekazanie wiedzy, pokazanie techniki quillingu, zabaw integracyjnych, form ewaluacji.
- Drugi etap – projekt, zaproponowałam studentom, aby zapisali się do naszego Programu Projektor – wolontariat studencki i wykorzystali wiedzę nabytą na warsztatach w pracy z dziećmi.
Tak zaczęła się moja przygoda w roli trenera. Po warsztatach zrobiłam ewaluację, która była tak bardzo motywująca, że w listopadzie zrealizowałam kolejne szkolenie jednodniowe, tym razem pt. „Zimowy scrapbooking”.
Cały czas prowadzę różne warsztaty, jednak zawsze ich tematyka opiera się na moich pasjach. Staram się, aby moje zajęcia miały formę warsztatową, czyli taką sama jak na projektach z dziećmi. Na początek zaczynają się zawsze od integracji studentów. Później przedstawiam idee programu „PROJEKTOR-wolontariat studencki”. Po tych modułach zaczyna się działanie właściwe. Największym zainteresowaniem cieszył się warsztat „Boomwhackersy i inne narzędzia dydaktyczne”, który był moim trzecim przedsięwzięciem w Poznaniu. Uczyliśmy się na nim gry na Bum Bum rurkach oraz tworzyliśmy różne budowle za pomocą słomek konstrukcyjnych BAMP.
Roli trenera nie porzuciłam. Przede mną kolejne prowadzenie warsztatów, ale tym razem w ramach programu szkoleń jednodniowych. Praca w roli szkoleniowca utwierdziła mnie, że nie ma rzeczy niemożliwych. Poznałam wielu nowych ludzi, dzięki czemu lepiej zaaklimatyzowałam się w Poznaniu, ale również nawiązałam relację, które do dziś trwają. Dzisiaj moje CV jest bogatsze o nowe doświadczenia, dzięki czemu nie boję się o moją przyszłość a rynek pracy już nie jest tak straszny jak kiedyś.
3 wskazówki dla przyszłych trenerów:
1. Drodzy wolontariusze, nie obawiajcie się przygotowań, oprzyjcie wszystko na swoim doświadczeniu z projektów. Przypomnijcie sobie, co najlepiej Wam się sprawdziło, z czego byliście zadowoleni i to samo zróbcie ze studentami.
2. Pamiętajcie, aby nie zapomnieć o ewaluacji! Każdemu z nas może podwinąć się noga i jest to naturalne (kiedyś jak prowadziłam szkolenie, zapomniałam się przywitać. Dziś się z tego śmieję i na każdym kolejnym warsztacie przypominam sobie, jak czytałam ewaluację i na jednej z kartek było” szkolenie super, dużo przydatnej wiedzy ale mogłaś powiedzieć jak się nazywasz ”). Błędy zdarzają się każdemu, najważniejsze jest aby potrafić je zauważyć i pamiętać o nich na przyszłość.
3. Jeżeli podejmiesz się tego wyzwania i zdecydujesz się poprowadzić jednodniowe szkolenie, pamiętaj, że możesz na nas liczyć! Na osoby, które już postawiły swoje pierwsze kroki w tym projekcie, ale również na zespół Fundacji, któremu wiele zawdzięczam i dziękuję za cierpliwość.
Pozdrawiam ciepło!
Justyna Normantowicz